Absurdy PRLu

Z RAPORTÓW I KARKOTEK MILICYJNYCH:

„Decyzją prokuratora zwłoki konia wydano rodzinie”

„Zwłoki wisiały dobrze wyeksponowane, wkomponowane we framugę drzwi”

„Podejrzany zrobił dużą i małą potrzebę wewnątrz spodni celem uniknięcia odpowiedzialności.”

„Dochodzenie było utrudnione, bo świnia została zjedzona.”

„Pokropek nie odniósł skutku, denat był nadal martwy.”

„Na drodze leżał pies, a obok niego prawdopodobnie jego właściciel”

„W trakcie interwencji zostałem uderzony miękkim gównem.”

„Przy nietrzeźwej znaleziono trzeźwe niemowlę.”

„Po oględzinach stwierdzono, ze worek był pusty, ponieważ był dziurawy.”

„Poszkodowana była kopnięta w siedzącą cześć ciała”

„Podejrzany nie przyznaje się do winy z powodów osobistych i światopoglądowych.”

„Poszkodowany został odwieziony do szpitala celem umieszczenia w tamtejszym zakładzie pogrzebowym.”

„Odstąpiłem od czynności, ponieważ para wymagała pomocy medyczno-seksualnej.”

„Ukrywał się w śmietniku, przez co cuchnął tak intensywnie, że nawet pies służbowy się skrzywił.”

„Patrolując ulice zauważyłem spokój.”

„Właściciel bił konia aż do zdechnięcia.”

„Podkreślam ponownie, że patrol pieszy nie jest w stanie w żaden sposób skutecznie ująć i zatrzymać uciekającego samochodu.”

„Na miejscu zdarzenia spotkałem trzech denatów, z których dwoje dawało oznaki życia w postaci przekleństw, a trzeci był całkowicie nieżywy”

„W lesie zastaliśmy drzewa, krzaki oraz towary niewiadomego pochodzenia”

„Był to pies marki wilczur”

„Rozpytywany nie widział poszukiwanej, ani niczego bo był niewidomy.”

„Pies powąchał ślad i rzygał jak kot”

„Sklepowa znajomym dawała od tyłu”

„Według widocznych śladów na śniegu przestępca był w butach bez skarpetek”

„Patrolując ulice zauważyliśmy dwóch podejrzanych osobników. Zapytaliśmy się grzecznie „a wy tu co?”, a oni odpowiedzieli nam wulgarnie „a my nic”

„Denat wziął stołek, wszedł na niego i powiesił się”

„Do pomieszczenia, w którym znajdowały się zwłoki prowadziły drzwi nad którymi zawieszony był krzyż z figurką mężczyzny w wieku około 30-tu lat”

"Wysoki sądzie, nie twierdzę, że jestem bez winy bo nie powinienem był iść tam do tego sklepu, ale co ja mogłem poradzić mając 3,17 promila alkoholu we krwi. A jeżeli policja znalazła jakieś łomy, to ja jestem przekonany, że w takim stanie, w jakim się znajdowałem (3,17 promila!!!) to nawet jak ten łom ważyłby tylko 2 kg to by mnie przewrócił, nie mówiąc o rozwalaniu kłódek".

"Awantury z żoną były podyktowane na tle dokładnie nie mam pojęcia, bo nie jestem awanturny ani alkoholik".

"…lubił wypić, ale żeby chodził i pił to nie, tylko przy okazji".

"Awanturnik siedział spokojnie na łóżku. Kiedy zażądałem okazania dowodu osobistego zaczął wymachiwać na mnie rękami i jednocześnie rękami zapierał się o meble".

"… ma opinię negatywną z powodu skłonności do nadużywania alkoholu i nocowania obywateli WNP".

"Podczas zatrzymania zachowywał się średnio".

"U Roberta zabawialiśmy się piciem wódki i dwoma Rosjankami zapoznanymi pod stadionem".

Uprzejmie proszę o zrobienia kontroli celem przywrócenia do porządku życia codziennego Stefana K".

"Według rozeznania jest zdrowy i całymi dniami wałęsa się z elementem przestępczym i nie pracuje. Ostatnio kombinuje z chorobami na nogi, wrzody i płuca".

"W. Nie było bo pojechał na zebranie świadków jechowych nie wiadomo w jakim celu".

"Oskarżony ze świadkiem J. uzgodnił zakres wykonania robót hydraulicznych, co w efekcie doprowadziło do długotrwałego pijaństwa trwającego co najmniej jeden dzień 9.I".

"Ja to jakbym i chciał bić żonę to nie miałem kiedy. Ona ciągle w rozjazdach uprawiała turystykę europejską uprawiała – Włochy, Turcja, skóry, sukienki".

"Taki wyrok, mogę założyć był normalny w czasach komunistycznych, ale na dzień dzisiejszy obraża majestat Rzeczpospolitej Polski".

"Zrobił ze mnie białą niewolnicę zmuszoną w pokorze usługiwać panu mężowi, a niejednokrotnie pić z nim alkohol bez pożywienia, co zawsze na drugi dzień odchoruję".

"W rozmowie z w\wym. dowiedzieliśmy się, że wynikła wspólna awantura między tymi osobnikami, którzy byli w stanie nietrzeźwym. Powody awantury trudno było ustalić, bo obie strony miały rację".

"…mam 4 letnie dziecko i reumatyzm, a wszystko z powodu tej wilgoci".

"Zatrzymanie tych mężczyzn polegało na szarpaniu i kopaniu nas po nogach".

"Mężczyzna ten włożył rękę pod kołdrę i próbował pocałować pokrzywdzoną".

"A. zachowywał się arogancko plując na dowódcę radiowozu".

"Jak wyjaśniłem szwagrowi obrzucany przez niego obelgami, że sygnet nie jest stracony i najdalej następnego dnia wydalę go".

"Nie wiem już jak mam żyć, bo ciągle on chce, żebym wyp…dalała z domu".

"Wobec powyższego, że żaden z nich nie był w stanie nietrzeźwym nie było podstawy, żeby kogoś zatrzymać".

"W miejscu zamieszkania posiada dobrą opinię ponieważ nie utrzymuje kontaktów z miejscową ludnością i jest mało znany".

"H.W. od dawna nigdzie nie pracuje , ale prowadzi pasożytniczy tryb życia".

"Zatrzymanego wraz z łupem i notatką służbową przekazałem oficerowi dyżurnemu"

"W trakcie doprowadzania do radiowozu wyjął członka i na oczach licznie zgromadzonych pracowników i interesantów w pomieszczeniach ZUS oddał mocz".

"Ustalono, że J.N.J. była w 9 miesiącu ciąży która dla zgody przesuwała lodówkę babci po remoncie przeprowadzonym bez zgody. Na zaistniałe zdarzenie wszedł mąż R.N. widząc awanturę, jak też żona, której zaczęła odchodzić woda, w obawie przed porodem odepchnął od drzwi obywatela K.A. jak też jej córkę W.U. które to upadły w swoim pokoju".

"Widziałem, jak leżała na podłodze nago, tj. bez odzieży".

"W\wym. stwierdziła, że została pobita przez 3 nieznanych mężczyzn, z których jeden nazywa się G. Andrzej".

"W okolicy zwłok nie znaleziono żadnych przedmiotów, które mogły posłużyć do nagłej śmierci".

"Oskarżony rżnął na mnie ubranie. Sukienki nie porżnął, gdyż zdążyłam się rozebrać".

"Uprzejmie proszę Pana Prokuratora o zmianę trybu postępowania z aresztu śledczego na wolną stopę".

"Zauważyłem dwóch mężczyzn w wieku różnym".

"…ponieważ nikogo nie było w pobliżu poza dwoma funkcjonariuszami MO, zabrałem ten sweter".

"Ostatnio, tj. 8 b. Miesiąca było włamanie w nocy do mieszkania szkodząc szyby i wyłączając co chwila światło. (…) Napastnik wlazł oknem i zaczynając gwałt zamaskował się i nie było widać , kto to mógł być. domyślam się, że to było napuszczenie C. Stefanii co nosi mój płaszcz i między innymi inne ubranie".

"… gdy się zwracałem do współlokatorki Janiny K., to mi powiedziała, że kartofle wsadziła w d…ę, lecz na skutek interwencji MO kartofle zwróciła".

"…łapówki w postaci pieniędzy przyjmował do prawej kieszeni spodni mundurowych".

"… i wspólnie z psem służbowym zaraz podjęlimy pocig za uciekającym osobnikiem".

"Na tylnym siedzeniu samochodu nr …. siedział nn mężczyzna. Miał spodnie opuszczone do kolan i juwenalia na wierzchu".

"W czasie jazdy patrolowej zauważyłem dwóch mężczyzn bijących się na jezdni i trzeciego leżącego obok. Ta sprawa wydała się mi więc podejrzana".

"Ob. K. Został zatrzymany przez nas w łazience, gdzie wpadł rozpędem wrzucając dowód rzeczowy bezporednio w rurę kanalizacyjną".

"… chęć wypicia wódki wynikała z choroby mojego kolegi po wczeniejszym wypiciu wódki".

"Teściowa zakradała pensję miesięczną i rozłączyła nas dając kochankowi nasze przyrządy kuchenne, a mężowi dawała zatruty alkohol chcąc go pozbawić życia".

"Na osiedlu "Niedźwiadek" powinna być częsta i stała kontrola MO, bo dzieją się tam niestworzone rzeczy a chuligaństwo się sadzi i dalej rozwydrza".

… a swe dziecko chce obywatel wychować na postrach W-wa Rakowiec na co ja jako "dzielnicowy nie mogę się zgodzić".

"…utrzymuje kontakt wyłącznie z elementem zarażonym wenerycznie".

"Powiadomiony przez sklepową o włamaniu udałem się od razu na miejsce. Przed sklepem na rozsypanym popiele stwierdziłem lady. Nie można było rozpoznać czy to lady człowieka, czy kota. Musiały to jednak być lady kota, gdyż po wejciu do sklepu zauważyłem siedzącego kota, który się różnie bawił, a na moje wejcie nie zareagował. W sklepie było pełno wydzielin od kota. Nic z towaru nie brakowało tylko były na podłodze rozsypane papierosy. Na pewno papierosy ten kot wziął sobie do bawienia. Dlatego stwierdziłem, że włamanie nie miało miejsca, a tylko kot w sklepie rozrabiał i sklepowa niepotrzebnie złożyła doniesienie".

"…nie mogła się uczyć, bo bez przerwy odbywały się hulanka, pijaństwo i swawola".

„Żona wykonywała pracę w domu składanie długopisów, klejenie puderniczek, to ja żonie pomagałem, bo ja jestem bardzo zdolny i nie chwaląc się mam doskonałą pamięć”.

„On dotykał ją na wersalce w połowie odcinka między kolanami i brzuchem”.

„W domu opieki społecznej są ludzie potrzebujący. Ja wiem, jak się sprawa przedstawia na tym odcinku, bo czytam „ZDROWIE”, „SŁUŻBĘ ZDROWIA” , „NOWĄ WIEŚ” i wiele innych pism”.

„Po przybyciu na miejsce zastałem cudzoziemców: Palestyńczyk, Irak i ob. Niemiec”.

„… na ciele widoczne były lady ukąszeń przez czarnego psa”.

„Według mojej obserwacji nie był pijany, tylko napity”.

„Wierzę w wysoki organ Generalnej Prokuratury, który sprawi, że karząca ręka sprawiedliwości dosięgnie tę bandę złodziei”.

„Świadek jako długoletni funkcjonariusz w czasie wykonywania obowiązków służbowych ma szczególnie wyostrzone postrzeganie wzrokowe i słuchowe”.

Kiedy mąż w swym widzie pijackim chce mnie bić to tulę to dziecię 4-letnie do swego łona niczym jak tarczą zasłaniając się od zadawania razów ręką zabestwionego pijaka a czasem i czymś cięższym.

Zajście w piwialni było dla żartu i nie czuję się winnym. Kolega dla śmiechu podstawił nogę Darkowi i on upadł z tym piwem. On się obraził niepotrzebnie i doprowadził do małej bójki, w której nikomu nic złego się nie stało.

Świadek nie mógł widzieć żebym kradł kury z kurnika jak siedział na strychu, bo okno od strychu zasłaniają mu drzewa. Te drzewa wyciął przed sprawą w sądzie, żeby nie dać mnie się złapać na strasznym swoim kłamstwie.

Współoskarżony przekonywał mnie, że sprawa zostanie umorzona , bo z Kowalskim się pogodził, a proces odbędzie się tylko dla formalności. Przyznaję ze wstydem, że i mi się udzielił ten optymizm, czego dziś po wyroku bardzo serdecznie żałuję.

Mój syn 11-letni powiedział, że tata kopnął go tak, że aż go uderzył w żołądek gdyż wcześniej w czasie tej akcji ten sam syn huśtał się na huśtawce, a mój mąż powiedział, że go na tej huśtawce powiesi i wyrażał się i bluzgał przy dziecku.

Żona jak ją mocniej podpytałem wypierała się Kowalskiego, a już najbardziej z nim wycieczki do Nieporętu.

W związku z posądzeniem mnie przez oskarżonego o utrzymywanie intymnych kontaktów z jego żoną składam wyłącznie do wiedzy Sądu oświadczenie w sferze czysto biologicznej dotyczącej mojego zdrowia. Otóż jest to akt złośliwości ze strony oskarżonego, gdyż w spuściźnie genetycznej po moich przodkach otrzymałem przerost gruczołu krokowego (tj. Prostata) chorobę powodującą niemoc płciową, co dotknęła również mnie przed dwoma laty.

Protokół oględzin kurnika: jedna kura biała, łeb urwany, nie żyje; druga kura pstra, łeb urwany, nie żyje; trzecia kura chodzi sprawna.

Mąż przy ludziach powiedział, że jestem głupia jak Albin z KC.

Z rozpytywania sąsiadów wynika, że podejrzany zakopał poszlakę w ogródku.

W mieszkaniu urządził melinę pijacko-złodziejsko-pasersko-prostytucką.

Lokatorzy składali skargi, że W. Wypija mleko z butelek przed drzwiami, które napełnia swoim moczem.

… zniszczyła mnie świadomie stylowy tapczan wersalkę, łamiąc w nim ramę skacząc po nim sama i we dwie osoby, a tapicer tapczan ten sprzedał wiedząc, że Julia P. ma zaburzenia psychiczne.

Stwierdzam, że w wyniku znajomości z nią zauważalne jest w jej życiu partnerskim zboczenie seksualne przeważnie w sobotę.

Na postoju TAXI zauważyłem dwóch mężczyzn . Prawdopodobnie oczekiwali na taksówkę.

Oskarżony do wybitej szyby sklepowej podszedł wyłącznie z własnej ciekawości, ubranie z wystawy zabrał bezwiednie, gdyż się zdenerwował. Ucieczka oskarżonego na widok policji wynikła stąd, że będąc w przeszłości czterokrotnie karany bał się bezpodstawnego posądzenia o dokonanie włamania. Z tych względów działanie oskarżonego nie nosi cech przestępstwa, a jest jedynie nader dla niego nieprzyjemnym zbiegiem okoliczności.

Rano denat pojechał do pracy w hucie. Po pracy wrócił pijany, pobił żonę taboretem i zaraz poszedł spać. Nazajutrz żona denata zgłosiła na posterunku, ze denat nie żyje(…)

Elżbieta T. powiedziała mi ustnie, ze maź często ja bije, lecz gdyby nawet ja zabił, to i tak nie pójdzie na niego ze skarga na policje

Na miejscu wypadku ustaliłem, ze ofiara potracenia przez samochód jest Agnieszka D. c. Stanisława, lat 9, zamieszkała w Lutczy, panna, bez zawodu i bez przynależności partyjnej (…). Sprawcy wypadku oraz ofierze – Agnieszce D, lat 9 pobrano krew do badań na zawartość alkoholu

Z opinii sołtysa wsi, wystawionej notorycznemu chuliganowi: „W miejscu swego zamieszkania Kazimierz C. cieszy się bardzo dobra opinia. Wprawdzie czasami upija się do nieprzytomności, ale leży wtedy spokojnie na drodze i nikogo nie zaczepia. Dlatego chuliganem w naszej wsi nie jest i cieszy się u nas dobra opinia (…)”.

Na trawniku w Rynku leżał jak zwykle obok ławki znany mi Zygmunt J. Wymienionego Obywatel nie legitymowałem, gdyż znam go osobiście , a i tak wymieniony nie nosi przy sobie dowodu osobistego, wiec legitymowanie nie miałoby najmniejszego celu. Podany mu probierz trzeźwości nie zmienił koloru warstwy wskaźnikowej, ponieważ Zygmunt J. nie był w stanie nadmuchać w probierz.

Podejrzany Witold W. dokonał czynu lubieżnego w ten sposób, ze podczas imienin będąc pod wpływem alkoholu uchwycił Mariole F. za jej przyrządy płciowe. Pokrzywdzona nie będzie składać wniosku o ściganie.

W czasie kontroli meliny u Obywatelki Joanny H. zastałem siedząca na krześle sąsiadkę, lecz innych rzeczy pochodzących z kradzieży nie ujawniłem.

Fragment notatki służbowej z 1967 roku: „W dniu dzisiejszym wymierzyłem mandat karny w wysokości 100 (słownie sto złotych) Obywatelowi Janowi R. za to, ze wjechał do miasta koniem oranym jak krowa”.

Fragment protokółu oględzin miejsca włamania „Na miejscu zdarzenia ujawniono na posadzce ślady błota pochodzące najprawdopodobniej od czubków butów ludzkich”.

Fragment notatki urzędowej: „Podczas służbowej interwencji w restauracji Glorieta będący w stanie nietrzeźwości Łukasz H. powiedział do mnie i sierżanta Marka H., ze obaj jesteśmy głupsi, niż ustawa przewiduje. Ponieważ wymieniony nie potrafił dokładnie wskazać o jaka ustawę mu się rozchodzi, dlatego byliśmy zmuszeni użyć w stosunku do Łukasza H. pałki służbowej(…)”.

Z notatki służbowej członka ORMO: „(…) Za odstąpienie od czynności służbowych podejrzana o nielegalny wyrób spirytusu Genowefa T. zaproponowała mi do wyboru pełne wiadro wysoko procentowego bimbru albo stosunek z jej osoba, przy czym ja w tym dniu na stosunek z jej osobą nie miałem większej ochoty(…)”.

Władysław B ..będąc w stanie głębokiego upojenia alkoholowego dostał ataku białej gorączki, gdyż poci się po rękach nożem rzeźnickim i wygrażał nim wszystkim domownikom. Poza tym nie był agresywny(…).

Z notatki służbowej posterunkowego kaprala Franciszka S: „Edward J. powiedział mi, iż doszedł do wniosku, ze produkowana obecnie wódka czysta skażona jest szkodliwymi dla zdrowia trującymi środkami chemicznymi, które powodują ślepotę, dlatego z dniem dzisiejszym przerzucił się na wódę brzozowa i denaturat, jako znacznie zdrowsze”.

Remigiusz P. zapytany przeze mnie, z jakich przyczyn jechał dziś dużym fiatem torami kolejowymi zamiast droga publiczna, narażając się na ewentualne spotkanie z pociągiem towarowym, odpowiedział mi, ze żaden pociąg mu nie straszny, a ponadto do miejscowości, gdzie zdążał wraz z pewna panią, nie ma dobrej drogi, tylko same wertepy, dlatego wybrał jazdę torami kolejowymi(…).

Około dwóch tygodni temu denat Dariusz J. pobił się w restauracji Wierchy kategorii III z Zenonem G., po czym zbiegł. Przez następne kilka dni denat był widziany na melinie u Antoniny F., gdzie wyczyniał rożne figle, aż w dniu wczorajszym denat zmarł, gdyż zatruł się śmiertelnie denaturatem(…).

Z archiwum Spółdzielni „Społem”:
Skarga z 1987 roku: Poprosiłam o mleko z żółtym kapslem, ale ekspedientka nie chciała mi go sprzedać, tłumacząc, że jest to mleko jutrzejsze, z jutrzejszą datą na kapslu. Proszę mi wyjaśnić, dlaczego mleko w dniu 3 maja datowane jest na 4 maja i czy ekspedientka mogła odmówić mi sprzedaży tego mleka – Halina Mikołajczyk.
Wyjaśnienie kierowniczki: Mleko tłuste z żółtym kapslem dostarczane jest w południe i jednocześnie jest awansem na dzień następny. Proszę przyjść jutro, a będzie!


Skarga z 1983 roku: Jako mistrz z 1948 roku stwierdzam – dziura w szynkowej z powodu złej pracy nadziewarki. Zwyczajna zamiast na drobnym sicie była mleta na piątce. Jakiś niefachowiec tu pracuje -T.Cieślar.

Skarga z 1983 roku: Kolejka zaczyna się już przed sklepem, a obsługa odmawia uruchomienia drugiego stanowiska kasowego, mimo że w sklepie są cztery pracownice. Dwie siedzą sobie na zapleczu i piją herbatę. Ponadto kierowniczka ubliżała mi przy wpis… (tu książka skarg jest nieco pomięta i naddarta, jakby ktoś ją klientowi z całej siły wyrwał -przyp. red.)
Wpis kierowniczki: NIEPRAWDA!!! KŁAMSTWO!!! Jako kierowniczka oświadczam, że w sklepie była duża kolejka spowodowana świeżą dostawą tak atrakcyjnych towarów jak olej, margaryna, cukier. Ekspedientki nie nadążały z noszeniem towaru. Ponadto klient ten jest wyjątkowo konfliktowym klientem, który to wiecznie ma dużo nieuzasadnionych pretensji i sam ubliża!!!


Skarga z 1985 roku: Około godz. 11.30 przyszłam do sklepu mięsnego, aby ustawić się w kolejce. Oczywiście nic już nie było o tej godzinie, ale ponieważ dostawa poranna jest zawsze dzielona na sprzedaż przedpołudniową (o godz. i popołudniową (o godz. 16), liczyłam, że jakiś towar zostanie o godz. 16 wyłożony. Było nas takich 20 osób. Pytaliśmy ekspedientki, czy warto stać, ale nie wiedziały, co będzie, tylko że na pewno będą wyłożone parówki z porannej dostawy. Czekaliśmy więc w ciemno do 16. Kiedy wystawiono towar, okazało się, że wszystkiego jest b. mało. A parówki z porannej dostawy w ogóle wyparowały. Domagaliśmy się kontroli komisyjnej zaplecza i tego, co tam zostało odłożone, ale nie pozwolono nam na te społeczną inicjatywę – R. Korpal, A. Bedkowska, S. Jędrzejczyk, D. Kozłowska.
Wyjaśnienie kierowniczki: Parówki zostały sprzedane na żywienie zbiorowe dla kolonii.


Skarga z 1985 roku: Kupiłam nieświeże drożdże, pół kilo. Nie chciano mi ich wymienić – Walewska.
Wyjaśnienie kierowniczki: Klientka przedstawiła do reklamacji drożdże kupione rzekomo w naszym sklepie 3 dni temu. Tymczasem były one zapakowane w prawdziwy papier pakowy, którego to papieru sklep nie posiada od pół roku – a więc drożdże nie nasze.


Skarga z 1987 roku: Jestem siostrą PCK. Mam pod opieką sześć samotnych kalek i mam zezwolenie na kupowanie dla nich poza kolejnością. Odmówiono mi sprzedaży wafli, natomiast sprzedano trzem innym osobom z kolejki po 14, 15 i 10 sztuk – Marcinkowska.
Wyjaśnienie kierowniczki: Zgodnie z wytycznymi ministra w sprawie zasad obsługi poza kolejnością wyjaśniam, że opiekunka PCK nie miała prawa do zakupu poza wszelką kolejnością – które to prawo mają wyłącznie inwalidzi wojenni i wojskowi – a jedynie miała prawo do stania w kolejce dla uprzywilejowanych, zamiast w kolejce zwykłej. Z uwagi na to, że zarówno w kolejce zwykłej, jak i w kolejce dla uprzywilejowanych stała znaczna ilość klientów i nie wyrażali oni zgody na sprzedaż wafli siostrze PCK, klientce odmówiono sprzedaży poza wszelką kolejnością. Tak więc nie było żadnej winy ekspedientki – wszystkim uprzywilejowanym przysługuje obsługa poza kolejnością, ale tylko jeśli staną w kolejce dla uprzywilejowanych. I w tej kolejce powinna pani – jako siostra PCK – stanąć. Jest jeszcze zwykła kolejka, dla nieuprzywilejowanych. W niej stać pani nie musi.


Skarga z 1979 roku: Złe zachowanie kasjerki. Kasjerka robiła sobie manikurę w sklepie żywności. Kiedy prosiłam o mleko nic nie odpowiedziała, manikura trwała. Drugi raz prosiłam. Sugerowałam, że to nie miejsce do manikury. Odpowiedziała niegrzecznie i znowu zaczęła z manikurą. Czekam na tłumaczenie z Urzędu Dzielnicowego. Przepraszam, że niedokładnie piszę po polsku – Kay Withers.

Skarga z 1988 roku: Na wystawie odkryłem naboje do syfonów, jednak w sklepie nie chciano mi ich sprzedać, wykazując przy tym arogancję i chamskie odzywki – Jerzy Waka.
Dopisek kierownika: Klient nie miał żadnej racji. Wchodząc do sklepu, był już zdenerwowany. Ubliżał mojej pracownicy. Chciałem uspokoić tego klienta, tłumacząc sytuację obecnego braku naboi, lecz klient w dalszym ciągu miał pretensje i ubliżał. A co do wystawy, stoi tam tylko puste pudełko po nabojach.


Pochwała z 1988 roku: Pragnę złożyć dyrekcji podziękowanie za zmianę dawnego personelu z kierownictwem na czele w naszym sklepie. Personel obecny jest fachowy i miły. Odnoszę wrażenie, jakbym był obsługiwany przed wojną – inż. Stanisław Wiśniewski, kombatant.

Skarga z 1988 roku: Podejście p. ekspedientki do stoiska nabiałowego trwało od godz. 7.40 do 8.00 – Lutkowski.
Wyjaśnienie kierowniczki: Mieliśmy przyjęcie towaru, a klient był bardzo niecierpliwy. Mimo dużej kolejki, która spokojnie oczekiwała, domagał się obsługi.


Pochwała z 1988 roku: Dziękuje za rodzynki, które kupiłam w tym sklepie, a nie mogłam dostać od 2 lat w całym śródmieściu. Szczególnie dziękuje pani sprzedawczyni, która z uśmiechem odważyła mi żądaną ilość – Dominika Pytkowska.

Skarga z 1989 roku: W dniu dzisiejszym w sklepie pusto i brudno. Obsługa skandaliczna. Nie pozwolono nam kupić oleju, wykazując się skrajną arogancją – Henryk Jodko, Alicja Moczulska. Dopisek innej osoby: Obywatele ci żądali, aby olej sprzedawać bez ograniczeń – na co kolejka, w której i ja stałem, prosiła aby dawać po 1 litrze, bo nie starczy. Wybuchła awantura, bo obywatele ci stwierdzili, że skoro jest urynkowienie i demokracja, to oni wezmą, ile chcą, a inni ich nic nie obchodzą, po czym złośliwie wpisali się do książki – Krzysztof Jakubowski.

Skarga z 1987 roku: O godz. 8.30 na stoisku było około 17 kg baleronu. O godz. 9 baleron został wykupiony. Ja oraz inni klienci zażądaliśmy dodatkowego wydania wędlin z chłodni. Ekspedientka wyszła na zaplecze i stwierdziła, że kierowniczka zabrała klucze do chłodni. Poszła po nią. Kierowniczka oświadczyła, że nic w chłodni nie ma. Jednak z wcześniejszego zachowania ekspedientki (znaczące mruganie okiem) wynikało, że towar jest. Jako klienci zażądaliśmy komisyjnego sprawdzenia zawartości chłodni, ale odmówiono nam tego, twierdząc, że to nie nasza sprawa. Kwestionujemy prawo kierowniczki do bo w tym wypadku zamykanie jej nie miałoby przecież sensu – Gotlib Stefania, Teresa Mudzka, Anna Dobrowolska.
Wyjaśnienie kierowniczki: Była wolna sobota. Dostałam dorzut wędliny – 30 kg baleronu. Nie wprowadziłam wagowych ograniczeń, ażeby sprzedaż odbyć bez jakichkolwiek zatargów ze strony klienta. O godz. 9 skończył się więc towar. A w chłodni naprawdę nic nie miałam.


Pochwała z 1983 roku: Występuję do dyrekcji Społem, aby obsłudze sklepu przyznać nagrodę, np. imienia Wokulskiego. Nabywałem komplet garnków za 7400 zł. Pan, który mnie obsługiwał, był niezwykle uprzejmy i fachowy, poświęcił mi b. dużo czasu i wspólnie ze mną oglądał aż trzy komplety, żeby dobrać bez wgnieceń i uszkodzeń. Więcej takich sklepów i życie będzie jak w innych krajach – Krzysztof Stachurski, woj. zamojskie.

Skarga z 1985 roku: Ekspedientka odmówiła mi sprzedaży 1/2 kg szynki na dziecinną kartkę, tłumacząc, że nie jest to kartka zarejestrowana w tutejszym sklepie. To prawda, ale przecież mamy 31 lipca i zostały jeszcze tylko trzy godziny handlu. I gdzie ja potem lipcową kartkę zrealizuję? Mam dzieci 2 i 4 lata. Czy ludzkie podejście nie obowiązuje? – Prokop. Dopisek innej osoby: Uważam powyższy wpis za złośliwy i arogancki. Ekspedientka miała słuszną rację. Nie chcemy, aby sprzedawano obcym osobom z nie zarejestrowanymi kartkami, bo za mało jest wędlin. – Mrówka.
Wyjaśnienie kierowniczki sklepu: Klientka Prokop była bardzo zdenerwowana, gdyż inne osoby z kolejki nie pozwoliły jej obsłużyć.


Skarga z 1988 roku: Odmówiono mi sprzedaży 1 kg ptasiego mleczka. Zaznaczam, że mam II grupę inwalidzką i oświadczenie komisji lekarskiej. Ekspedientka nie uznała tego, była bardzo agresywna. Resztkami sił stałam w bardzo długim ogonku i otrzymałam 23 dkg. Zaznaczam, że jestem po bardzo ciężkiej operacji i wszędzie jest to zaświadczenie respektowane – Czesława Gorkowska.

Skarga z 1978 roku: Zamiast kawy podano mi w waszym barze cienka lurę – K. Wojdak.
Dopisek inspektora nadzoru: Proponuję organizowanie comiesięcznych narad z bufetowymi, które legitymują się negatywnymi wynikami naparów kawowych.


Skarga z 1988 roku: Weszłam do sklepu i co widzę… Na stoisku mięsnym nie ma żadnej wędliny. Uważam, że przed świętem 22 lipca powinno być lepsze zaopatrzenie. Co mają jeść ludzie pracy? – Alicja Kozakowska.

Skarga z 1978 roku: W czwartek o godz. 13.45 szczególnie „miła i kulturalna” była pani Sawicka, która nie wiadomo z jakich powodów znalazła się w salonie perfumeryjnym. Ordynarny stosunek do klienta, odsyłała do pracy pod Forum. Uważam zachowanie ekspedientki za katastrofalne i żądam satysfakcji – Iwanicka Jadwiga. Dopisek innej osoby: Jestem świadkiem tej scysji i stwierdzam, że zarzuty tej obywatelki są bezpodstawne. To klientka zachowywała się prowokująco i arogancko – mówiła podniesionym głosem per ty i wysyłała ekspedientki do pracy w PGR – Jadwiga Kołodziejczyk.
Wyjaśnienie kierowniczki: Sytuacja spowodowana była niesłuszną pretensją klientki, która żądała od ekspedientki otwarcia i powąchania oryginalnie zapakowanej wody francuskiej Jean po 800 zł. W związku z odmową wszczęła awanturę.


Skarga z 1988 roku: Odmówiono mi sprzedaży miodu z wystawy (podpis nieczytelny).
Wyjaśnienie kierownika wpisane pod skargą: Miód znajdujący się na wystawie będzie sprzedany po zmianie dekoracji. Jest już sporządzona lista na te towary, ale klient stwierdził, że tyle to on nie będzie czekał.


Skarga z 1988 roku: My, niżej podpisani klienci ze zwykłej kolejki, składamy skargę na kierowniczkę, która odmówiła naszej prośbie o zmianę zasad obsługi kolejki uprzywilejowanej. Nie wyraziła zgody, by na pięć osób ze zwykłej kolejki obsługiwać jedną z uprzywilejowanej. Obsługiwała jeden na jeden. Towaru dla nas nie starczyło (tu następuje dziesięć podpisów). Dopisek pod skargą: My, ludzie z kolejki uprzywilejowanej, wyjaśniamy, że jesteśmy inwalidami wojennymi, starymi bojownikami o Polskę i prosimy o nieuwzględnianie ww. PASZKWILU – Jerzy Hys.

Skarga z 1984 roku: Pani ekspedientka nie obsługuje w kolejności klienta, gdyż twierdzi, że klient powinien najpierw się wyszumieć – Ewa Rakowska.

Skarga z 1985 roku: Nie mogę się doprosić u kierowniczki sklepu, żeby zamawiała biały ser na wagę (ten z Mławy, który kiedyś był). Jeszcze raz więc bardzo proszę, aby był w tym sklepie ser biały na wagę, a nie w kostkach. Niech ja już nie słyszę „nie dostajemy sera na wagę” – J. Tender.
Wyjaśnienie kierowniczki: Nie dostajemy sera na wagę.


Pochwała z 1979 roku: Zostałem nadzwyczaj grzecznie obsłużony przez panią ekspedientkę Marię, za co pragnę wyrazić wyrazy uznania dla całego personelu na czele z p. Kierowniczką – Tadeusz Grajek, Ursus.

Skarga z 1988 roku: Chciałam kupić kilogram cukru i kawę, pokazując legitymację II grupy inwalidztwa. Pani ze stoiska cukierniczego nie chciała mnie obsłużyć poza kolejnością. Wreszcie gdy mnie załatwiała, cały czas ubliżała, co spowodowało podburzenie stojących w kolejce ludzi. Na skutek jej zachowania jakiś wulgarny typ wyrwał mi kawę i wrzeszczał koło ucha, że ma w dupie moją legitymację inwalidzką – Stanisława Ostrowska. Dopisek innej osoby: Byłem świadkiem. Klientka, rzekomo inwalidka, odgrażała się, że nas tu wszystkich urządzi. Sama sprowokowała taką, a nie inną reakcję stojących w 30-osobowej kolejce. Nie mam nic przeciwko ludziom z przywilejami, ale czy muszą robić zakupy akurat po 16, gdy normalni ludzie wychodzą z pracy, i przeszkadzać. Poza tym kawa jest używką, a nie artykułem pierwszej potrzeby – Miałkowski.

Skarga z 1983 roku: Zamiast 3 kg cukru ekspedientka sprzedała mi 3 kg mrówek faraona (podpis nieczytelny). Dopisek kierowniczki: Klient był w stanie nietrzeźwym.

Pochwała z 1980 roku: W sklepie jest bardzo uprzejma i szybka obsługa, aż przyjemnie postać chwilę w kolejce – Beata Malaszko. Dopisek: My, klientela stojąca obecnie w kolejce, dołączamy się do pochwał (tu następuje 10 podpisów). Kolejny dopisek: Jako kierownik sklepu dziękuję za słowa uznania – Wojciechowska.

Skarga z 1983 roku: Nie chciano mi sprzedać szampana, choć pijanemu jegomościowi sprzedano w tym czasie wino. Dlaczego? – Bożena Zycholak.
Wyjaśnienie kierowniczki: Zacznę od początku. O godz.14 przywieziono do naszego sklepu cukier, który miał być sprzedawany bez kartek. Wieść szybko rozeszła się po mieście i spowodowała szturm. Do godz. 18 sprzedaliśmy 4 tony. Na moich oczach rozgrywała się prawdziwa bitwa. Jednocześnie musiałam policzyć utarg. W tym kotle wywiesiłam więc na dziale z alkoholem kartkę jakąkolwiek, nie patrząc nawet, co tam napisane, że przerwa albo remanent i uciekłam na tyły na zaplecze. Była godz. 18.50, kiedy do mojego pokoju wszedł pijany olbrzym. Domagał się wina. Nie targowałam się, bo na biurku miałam rozłożone 13 milionów. Podałam mu butelkę. Zobaczyła to klientka, której już obsłużyć nie mogłam, i się wpisała.


Skarga z 1984 roku: Mimo iż nie mam kartki zarejestrowanej w tym sklepie, proszę o sprzedanie mi 30 dkg kiełbasy krakowskiej, ponieważ bardzo mi zależy – Wajdzik Alina.
Dopisek kierowniczki: Odmawiam ze względu na stany zerowe wędlin.


Skarga ze stycznia 1983 roku: Biały ser kładzie się na wagę, trzymając w dwóch palcach, którymi to palcami liczone są potem pieniądze. Proszę to zmienić – Janik.
Dopisek ekspedientki: Osobiście uważam, że nie ma innej możliwości jak podanie sera palcem.


W dniu 3 lipca 1989 sprzedawano dywany podgumowane. Ekspedientki poinformowały, że będą wpuszczały kolejno z obu kolejek. Mimo że stałam na początku kolejki uprzywilejowanej, dywanu mi nie sprzedano. Ekspedientki zachowały się b. brzydko. Zostałam przez jedną popchnięta z całej siły, a kiedy upadłam, siłą mi dywan wydarła.
Dopisek kierowniczki: Serdecznie Panią przepraszamy za zaistniały incydent. Ekspedientce zwrócono uwagę o nie takim stosunku do klienta – Zdanowska.

Skarga z 1983 roku: Na wystawie są wystawione różne sery żółte, ale w sklepie nie ma ich w sprzedaży. Co to za zwyczaj reklamowania towaru, którego nie ma w sklepie. Proszę o wyjaśnienie – Tadeusz Kędzielski.
Wyjaśnienie kierownika: Sklep bierze udział w konkursie. Zrobiono więc wystawy konkursowe, na których umieszczono atrapy towarów. Samych towarów od dłuższego czasu niestety brak w sprzedaży.


Artykuł „Czar dwóch kółek”
Na dworze coraz cieplej i amatorzy niedzielnych wyjazdów rowerem za miasto już przygotowują sprzęt. Nie wszyscy go jednak mają… Im właśnie dedykujemy tę krótka rowerowa sondę.
Zasięgnęliśmy języka u producenta i handlowców. Z rowerami ponoć nie jest tak źle, jak się nam, rozgrymaszonym klientom, wydaje! W największym warszawskim sklepie z rowerami przy ul. Nowowiejskiej na drzwiach wisi kartka: REMONT. Kierownik placówki informuje. że budowlani zakończa pracę prawdopodobnie w kwietniu. Sklep, przepraszam — salon rowerowy przy Nowowiejskiej w ubiegłym roku otrzymywał ok. 700 jednośladów miesięcznie. Nasz rozmówca uważa, że nie jest to mało. Jednak w dniu dostawy pod sklepem zbierał się zawsze spory tłum. Ilu było tych amatorów rowerów kierownik nie liczył, gdyż musiał uważać na drzwi. Ekspedienci mocno je zapierali i wpuszczali do sklepu tylko po piec osób. W tym roku załoga sklepu będzie musiała chyba udoskonalić ten system sprzedaży — z zapowiedzi wynika, że w skali miesięcznej będą otrzymywali o 200—300 rowerów mniej. Jakość rowerów, wbrew opinii malkontentów, jest nie najgorsza. To znaczy niemal każdy jaki trafiał do sklepu, był uszkodzony — ale były to drobne usterki i nawet przeciętnie uzdolniony majsterkowicz bez większych kłopotów – jeśli miał tylko odpowiednie narzędzia – mógł dąć sobie z nimi radę….

Wegiel ze Śląska jest wożony do central w Bydgoszczy, a stamtąd prosto jak strzelił do Wrocławia? Jeszcze lepszy numer mają Jasło i Będzin. Węgiel przywieziony do Jasła odtransportowuje się do Będzina, w Będzinie uwalnia się samochody od tego węgla i załadowuje ponownie taką samą ilością węgla przeznaczonego dla Jasła! Całą produkowaną w Sopocie pastę do butów wozi się do Przemyśla i Rzeszowa, natomiast sąsiadujący z Sopotem Gdańsk zaopatrywany jest w identyczną pastę przez Żywiec i Kraków! W Radomiu, gdzie jest wytwórnia kuchenek gazowych, instaluje się kuchenki z Wrocławia, a we Wrocławiu tylko radomskie!